Translate

wtorek, 2 kwietnia 2013

Eben Alexander "Dowód"


Książkę „Dowód” Ebena Alexandra (amerykańskiego profesora neurochirurgii) wybrałam celowo jako pierwszą. Niedawno ukazała się w polskich księgarniach, a jej premiera zbiegła się z wydarzeniami, które mnie rzuciły na kolana i spowodowały zamęt i rozpacz, na jaką jak się okazało nie byłam przygotowana, chociaż powinnam.
W „Dowodzie” doktor Eben opisuje swoje przeżycia z pogranicza życia i śmierci. Jako naukowiec od lat zajmujący się ludzkim mózgiem, stara się dowieść, na podstawie własnych doświadczeń, że po śmierci istnieje świat, a właściwie światy równoległe, do których porzuciwszy nasza ziemską powłokę, przenosimy się jako istota niematerialna, będąca jedynie świadomością, która zostaje i nie odchodzi w niebyt.  
No cóż. Któż z nas z wypiekami na twarzy nie czytał „Życia po życiu” Raymonda Moodyego, a potem nocami świecił światło i nadsłuchiwał duchów? Któż przy okazji, pomimo strachu, nie traktował tych opowieści jak trochę bardziej od opowieści o wywoływaniu duchów wyrafinowaną opowieść kategorii „czary mary”?
„Dowód” pojawił się w mojej skrzynce pocztowej w chwili, gdy kilka dni wcześniej odeszła na zawsze (?) bliska mi osoba. Gdy stałam nad grobem, targały mną sprzeczne uczucia. Wielka rozpacz, że oto zostawiam w tej zmarzniętej ziemi kogoś, kto jeszcze niedawno ze mną rozmawiał, żartował, kogo mogłam dotykać, do kogo jechałam, aby podzielić się smutkiem i radością oraz ogromna, nawet większa od rozpaczy nadzieja, że jakaś część tej osoby przetrwała i być może będzie mi dane się z nią spotkać.
Być może splot okoliczności, o którym napisałam sprawił, że postanowiłam autorowi „Dowodu” uwierzyć. Jeśli nawet pachnie to naiwnością, to nie przejmuję się tym, bo uwierzenie sprawiło mi wielką ulgę i dało nadzieję na to, że spotkam wszystkich, którzy odejdą pierwsi i tych, co odejdą po mnie. To chyba nic złego?
Książka zawiera obok głównego, kilka wątków do przemyśleń. Nie zdradzę ich, bo opowiadanie przeczytanych pozycji nie jest moją intencją. Intencją jest zachęcenie do czytania osób znajdujących się w sytuacji podobnej do mojej oraz wszystkich zainteresowanych tematem. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz