Książkę „Dowód”
Ebena Alexandra (amerykańskiego profesora neurochirurgii) wybrałam
celowo jako pierwszą. Niedawno ukazała się w polskich
księgarniach, a jej premiera zbiegła się z wydarzeniami, które
mnie rzuciły na kolana i spowodowały zamęt i rozpacz, na jaką jak
się okazało nie byłam przygotowana, chociaż powinnam.
W „Dowodzie” doktor
Eben opisuje swoje przeżycia z pogranicza życia i śmierci. Jako
naukowiec od lat zajmujący się ludzkim mózgiem, stara się
dowieść, na podstawie własnych doświadczeń, że po śmierci istnieje świat, a właściwie światy
równoległe, do których porzuciwszy nasza ziemską powłokę,
przenosimy się jako istota niematerialna, będąca jedynie
świadomością, która zostaje i nie odchodzi w niebyt.
No cóż. Któż z nas z
wypiekami na twarzy nie czytał „Życia po życiu” Raymonda
Moodyego, a potem nocami świecił światło i nadsłuchiwał duchów?
Któż przy okazji, pomimo strachu, nie traktował tych opowieści
jak trochę bardziej od opowieści o wywoływaniu duchów
wyrafinowaną opowieść kategorii „czary mary”?
„Dowód” pojawił się
w mojej skrzynce pocztowej w chwili, gdy kilka dni wcześniej odeszła
na zawsze (?) bliska mi osoba. Gdy stałam nad grobem, targały mną
sprzeczne uczucia. Wielka rozpacz, że oto zostawiam w tej
zmarzniętej ziemi kogoś, kto jeszcze niedawno ze mną rozmawiał,
żartował, kogo mogłam dotykać, do kogo jechałam, aby podzielić
się smutkiem i radością oraz ogromna, nawet większa od rozpaczy
nadzieja, że jakaś część tej osoby przetrwała i być może
będzie mi dane się z nią spotkać.
Być może splot
okoliczności, o którym napisałam sprawił, że postanowiłam
autorowi „Dowodu” uwierzyć. Jeśli nawet pachnie to naiwnością,
to nie przejmuję się tym, bo uwierzenie sprawiło mi wielką ulgę
i dało nadzieję na to, że spotkam wszystkich, którzy odejdą
pierwsi i tych, co odejdą po mnie. To chyba nic złego?
Książka zawiera obok
głównego, kilka wątków do przemyśleń. Nie zdradzę ich, bo
opowiadanie przeczytanych pozycji nie jest moją intencją. Intencją
jest zachęcenie do czytania osób znajdujących się w sytuacji
podobnej do mojej oraz wszystkich zainteresowanych tematem. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz